Image Slider

Linki sponsorowane

Jak urządzić domowe studio makijażu i nie pójść z torbami - część 1.

wtorek, 5 marca 2019
Każdy z nas lubi dostawać miłe komentarze pod swoimi wpisami. Mnie się to rzadko zdarza ale wierzę, że ktoś to czyta i bez komentowania. Poczułam się jednak fajnie doceniona kiedy jedna z moich licealnych koleżanek napisała tak zwyczajnie 'fajnie się ciebie czyta'. Dało mi to kopa do pisania więcej. Chociażby dla tej jednej osoby (dziękuję Anuszka :)

Nad dzisiejszym postem myślałam od dłuższego czasu.  Zapytałam siebie o czym sama chciałabym przeczytać na swoim blogu? To chyba najlepsza opcja, żeby znaleźć temat który faktycznie przyciągnie czytelników. I tak mi olśniło mój rudy czerep! Domowe studio makijażu! Wersja kompaktowa. Temat jest mi bliski ostatnio. I na czasie jak najbardziej. Sama do niedawna szukałam inspiracji jak takie miejsce urządzić. Chociaż za efekt odpowiedzialny jest przede wszystkim kochany mąż :)




Temat podzieliłam na 2 części.  W kolejnej skupię się na dodatkach. 

Część pierwsza. Meble i oświetlenie. 

Stolik. Ten który widzicie na zdjęciu to  proste biurko z IKEI (MICKE 73 x 50cm, cena ok 150 zł). Małe i lekkie posiada szufladę w której można przechowywać podręczne kosmetyki.  Wada - łatwo poobijać, porysować. Ale to płyta więc nie oczekujmy za dużo. 

A tak na marginesie. O rety !? IKEA ... a może bardziej oryginalnie? Ale po co skoro  fajne rozwiązania mają.  Białe mebelki wyglądają estetycznie a w IKEI łatwiej będzie Wam coś skompletować. 

Link do sklepu IKEA biurko MICKE

Regał z półkami.  Fajnie wygląda i moim zdaniem jest bardzo dekoracyjny (IKEA LACK 139 zł) Na początku myślałam, że montaż osobno półek będzie lepszą opcją. Cenowo wychodzi jednak to samo. Pojedyncza półka kosztuje 20 zł. Więc łątwo policzyć skoro mamy 7 w regale.  Poza tym łatwiej całość zamontować.

Link do sklepu : IKEA Półka ścienna LACK


Lustro. Tutaj macie ogromny wybór. Mój mąż wybrał dla mnie duże lustro NISSEDAL 65 x 150 cm 199 zł.  które pasuje rozmiarem do biurka. Lustro jest duże i daje pewne pole do manewru. My planujemy niebawem przeprowadzkę stąd wybór. Poza tym fajnie to wygląda i bez problemu można dopasować oświetlenie.  

Link do sklepu: IKEA Lustro NISSEDAL

Listwy oświetleniowe. Bardzo dobre rozwiązanie i alternatywa dla lustra typu Hollywood (inna stosowana nazwa Vanity Mirror). Mam na myśli lustro z wbudowanymi żarówkami. Takie rodem z filmowego zaplecza. No super to wygląda. Ale też kosztuje. Najtańsze w UK jakie znalazłam to koszt ok. 130 funtów.  W IKEI za 2 listwy zapłacicie 200 zł. Do listew trzeba dokupić żarówki LED sprzedawane osobno. Za 10 żarówek w komlecie po 2 zapłacicie ok 50 zł. 

Lampa ścienna MUSIK 100 zł x 2 + żarówki = 250zł

Ikeowa wersja lustra hollywood w moim przypadku to koszt ok. 450 zł. Moim zdaniem spora oszczędność.

Link do sklepuIKEA Listwa oświetleniowa MUSIK

Krzesła. Tutaj nie zaszalałam. Ważne było dla mnie wygodne, regulowane krzesło dla osoby malowanej. Takie, które możemy sobie dostosować do naszego wzrostu. Koniecznie z podnóżkiem bo naprawdę wygodniej. Ja swoje kupiłam akurat w Outlecie Argosa w UK. Uważam, że do 150 zł można spokojnie coś wybrać i na pewno coś znajdziecie na stronie:

www.ehokery.pl

Warto jednak poszperać na www.gumtree.pl czy lokalnych grupach sprzedażowych i wybrać coś za grosze.

Lampa pierścieniowa (ring) oraz Softbox. Jeśli chcecie pokazywać zdjęcia waszych prac na Facebooku, Instagramie, blogu - czyli zrobić sobie skuteczną reklamę za darmoszkę - musicie mieć dobre oświetlenie. Najlepiej mieć lampę pierścieniową i lampę typu softbox (idealnie dwie ). Ta druga daje efekt  rozproszonego, lżejszego światła i wymaga nieco kombinowania.  Ring natomiast oprócz dobrego doświetlenia nadaje się też do zdjęć makro. I sprawdzi się lepiej kiedy myślimy o działalności mobilnej. Ponadto jest pomocny zwyczajnie przy malowaniu klientki.  Ja się  jeszcze nie dorobiłam softboxa. Nie mam za bardzo gdzie trzymać. Ale to się wkrótce zmieni.  Zainwestowałam natomiast w lampę którą podpatrzyłam w szkole makijażu gdzie miałam przyjemność się szkolić.   Ze swojej strony  polecam lampę Neewer (koszt ok. 400 zł). Jej główne zalety:

1/ Bardzo dobry stosunek ceny do jakości.
2/ Moc 75W. Uważam, że nie warto inwestować w lampę o mocy mniejszej niż 65W dla satysfakcjonującego efektu na zdjęciu.
3/ Pozostałe zalety: regulowane natężenie światła,  wymienne osłony z barwą ciepłą i chłodną, regulowana wysokość, porządny pokrowiec.



Lampę kupiłam w UK. Nie znalazłam tej samej tej samej w polskich sklepach. Dlatego polecam zajrzeć na stronę, która może ułatwi Wam wybór;

Lampa pierścieniowa - którą wybrać?

Efekty pracy z ringiem Neewer znajdziecie m.in na moim sąsiednim blogu:

Makijaż z paletą soft glam od Anastasia Beverly Hills.
Vintage look w makijażu.

Zapraszam też na Instagram. Link znajdziecie w kolumnie po prawej stronie na blogu.

Jeśli chodzi o lampę typu softbox.  Macie modele z jedną lub czterema żarówkami. Polecany na grupach wizażowych model to Mitoya o której więcej na stronie:

www.mitoya.eu/swiatlo-stale/softboxy/

Ceny od 70 do 120 zł w zależności od ilości żarówek.



No dobrze. Doszliśmy do podsumowania części pierwszej. Czas na małe podliczenie. 

Koszt mebli z oświetleniem (ring + proponowany softbox) w proponowanym przeze mnie mini studio to ok. 1400zł. Myślę, że to rozsądna cena za nowe mebelki. Możecie jednak zawsze poszukać przedmiotów używanych w dobrej kondycji.

Jak Wam się podoba efekt?

Serdecznie zapraszam na część drugą :)

Pozdrawiam. Ruda!











Czas na kwas. Pielęgnacja skóry twarzy zabieganej mamy. Kosmetyki The Ordinary.

piątek, 1 marca 2019
Halo, halo. Podglądam statystyki i widzę, że ciągle tutaj zaglądacie co mnie bardzo cieszy :) Motywuje mnie to do pracy. Mam co prawda najprzyjemniejszy etat na świecie! Ale poza byciem mamą chcę też być babeczką, która robi coś dla siebie.


Od narodzin mojej córeczki minęło pół roku. Trudne pierwsze tygodnie szybko i na szczęście mam już za sobą. To był trudny czas. Trochę  funkcjonowałam na autopilocie. Macierzyństwem zaczęłam się w pełni cieszyć nieco później. Tak na spokojnie i mniej stresowo.  Ale do tematu..

 Mamy koniec lutego.  W UK niespodziewanie zrobiło się wiosennie, co mnie zawsze mobilizuje do pracy nad sobą.  Słońce, spacery w parku, kwitnące żonkile. Oczywiście najlepiej byłoby pozostać konsekwentnym cały rok. Zdrowo się odżywiać, ćwiczyć, biegać może (chociaż nie lubię ani trochę, wolę rower) pielęgnować włosy (niech żyje Batiste!) oooo, robić przysiady z maluchem! Tak byłoby idealnie. Ale kurczę, nie da się kiedy człowiek zostaje po raz pierwszy rodzicem.  Przynajmniej nie od razu. Mnie ogarnięcie się zajęło pół roku. Teraz jestem gotowa do działania :)

Co sobie w takim razie ambitnie postanowiłam?

1. Ruszę tyłek (nie koniecznie do lodówki)
2. Zadbam bardziej o facjatę i włosy, które trochę przypominają siano.
3. Pojawię się częściej na blogu :)

 Dziś zacznę od punktu nr. 2 Temat wspominany już na blogu. Kwasy! Bardzo je lubię.  Jestem im wierna.  Widzę efekty ich stosowania. Pielęgnacja kwasami nie jest czasochłonna. Czyli coś jak najbardziej dla każdej mamy. O tym obiecałam napisać.  

No dobrze. Czy kwas jest dla każdego? Czy to bezpieczny produkt?

Tak. Bo możemy dobrać rodzaj kwasu do rodzaju skóry. Ja mam skórę naczynkową, skłonną do rumienia. I dla mnie najbardziej  odpowiednie są polihydroksykwasy. Pisałam o nich wcześniej na blogu. Stosuję jednak z powodzeniem kwas migdałowy (AHA) i przekonałam się, że istotne jest przede wszystkim stężenie produktu. 

W sklepach internetowych znajdziecie dużo produktów z kwasami. I efekt ich stosowania może nie będzie tak spektakularny jak np. po zabiegu w salonie kosmetycznym (produkty profesjonalne mają mocniejsze działanie). Jednak przy regularnej pielęgnacji z użyciem kwasów dostępnych dla klienta detalicznego może nie będziecie mieli potrzeby częstszych wizyt we wspomnianych salonach. 

Dobrze. Co chciałabym Wam  polecić kochane mamy?

Wspomniany już kwas migdałowy. Łagodnie i skutecznie odświeża zmęczoną skórę twarzy. Spłyca drobne zmarszczki. Zawsze poprawia mi humor zabieg z jego użyciem. Pisałam o zabiegu na moim sąsiednim blogu Zabieg z użyciem kwasu migdałowego.

I moje ostatnie odkrycie. Kosmetyki The Ordinary! Kupiłam trochę przy okazji zakupów makijażowych i nieco przypadkowo. I jak bardzo się ucieszyłam kiedy okazało się, że wspomniane kosmetyki stały się bardzo popularne w ostatnim czasie.  Zdecydowałam się na peeling mlekowy z kwasem hialuronowym (Lactic Acid 10% z HA). Potrzebowałam czegoś pożądnego do nawilżenia skóry. Za peeling zapłaciłam ok. 6 funtów. Uważam, że to świetna cena i już myślę o kolejnych zakupach. Produkt ma formę płynną. Stosuje go na noc zamiast kremu. Błyskawiczny zabieg dla zabieganej mamy.  Efekty są natychmiastowe. Skóra twarzy jest delikatna, nawilżona i uelastyczniona. I na tym mi zależało. 

Wiem, że bardzo dobrze reaguje na ten peeling także skóra trądzikowa. 

Wracając do markiThe Ordinary wraz i kilkoma innymi występuje  pod patronatem DECIEM. Firmy, która kładzie ogromny nacisk na wysoką jakość, funkcjonalność i atrakcyjną cenę.    Otwarta jest  na sugestie i opinie klientów podkreślając jak ważne jest ich zadowolenie. Ponadto kosmetyki nie zawierają parabenów, olejów mineralnych, składników pochodzenia zwierzęcego. Ich skład jest prosty. A opakowanie cieszy oko. Firma wciąż się rozwija. Była wielokrotnie nagradzana. W ofercie znajdziecie ok. 30 formuł kosmetycznych. Polecam zajrzeć na stronę The Ordinary. Każda formuła jest szczegółowo opisana. Nie znam drugiej tak ładnie, szczegółowo i obrazowo zrobionej strony :)

www. theordinary.com/




Na moim celowniku:

1/ Serum z peptydami Buffet oraz
2/ Serum z witaminą C 12%

Buffet to jeden z najbardziej znanych produktów marki. Zawiera kwas hialuronowy i kompleksy peptydów (Matrixyl 3000, Matrixyl Synthe 6). Kremy innych marek ze wspomnianymi składnikami kosztują najczęściej grubo ponad 100 zł. Buffet ok 10-12 funtów.

Serum z witaminą C lubię za działanie rozjaśniające. Stosowałam inne stąd nie mogę się doczekać kiedy wypróbuję The Ordinary. Dam Wam znać na pewno.

Nie jestem pewna jak jest z dostępem do tych produktów w Polskich sklepach internetowych.  Ja zaopatruję się na stronie (gdzie zdaje się też jest wysyłka do Polski):

www.cultbeauty.co.uk/the-ordinary

Co myślicie o tych produktach?
Znacie markę The Ordinary? Macie swoje ulubione produkty z kwasami?

Pozdrawiam ciepło!

Rudzielec:)


Wszystko co chcecie wiedzieć o sesji noworodkowej w Wielkiej Brytanii - z perspektywy Rudej grzywy !

czwartek, 6 września 2018
Zawsze marzyłam o takiej sesji dla swojego maluszka. Może mi ktoś zarzucić przesadę. Ale zdjęcia śpiących noworodków są przesłodkie! Pod warunkiem, że nie publikujemy miliona dziennie na facebooku ! Poza tym kruszynka błyskawicznie urośnie a pamiątka zostanie. 



Nie wiem czy pamiętacie Anne Geddes? Ikona fotografii noworodkowej. Wielokrotnie nagradzana, pomysłowa, twórcza, kochająca pracę z maluchami. Pamiętam jakie wrażenie robiły na mnie jej kartki czy plakaty. W tym czasie były, zdaje się,  dostępne głównie w Empiku.  A ja byłam  z 16 lat młodsza ! Gdzie ten czas?

Zachęcam do poczytania na temat twórczości Anne:


Sesja noworodkowa to wyjątkowe wydarzenie. Wykonuje się ją do 2 tygodnia życia maluszka. W tym czasie dzieciaczek  z reguły śpi i łatwo z nim współpracować. Ułożyć w pozycji embrionalnej, zawinąć w kocyk.   Kruszynka pamięta jak dobrze było w brzuszku u mamy. Spowijana w elastyczne kocyki czuje się bezpiecznie. I nie trzeba się tego obawiać. Maluszkowi krzywda żadna w czasie sesji się nie dzieje. Poza tym w tym wieku nie męczą dzieciaczka kolki (jeszcze!)

Wielkie wybory.

Trudno zdecydować się na konkretnego fotografa bo aktualnie mamy w czym wybierać. Producenci sprzętu fotograficznego oferują aparaty o genialnych parametrach. A   postprodukcja stała się odrębnym etapem procesu przygotowania zdjęć dla klientów.  To już pewnego rodzaju sztuka. I myślę, że ten trend w którymś momencie się hmmm...znudzi? Tak! Zaczną być modne foty bez odrobiny photoshopa. A może to się już dzieje? Mogę nie być na bieżąco. Tak czy inaczej grunt żeby nie przesadzić. 

My postawiliśmy na Ninę Makaj. Cudowna, ciepła, skromna, cierpliwa Pani fotograf. Polka w Wielkiej Brytanii. Chociaż jak sama wspomniała, nie ma wielu klientów z Polski.  Miała za to  anielskie podejście do naszej kruszynki. 

Zdjęcia Niny obejrzycie tutaj:


Nasza sesja trwała 5 godzin. Przyznaję, że Eluszka miała gorszy dzień i spać za bardzo nie chciała.  Stąd czas ten głównie sprowadzał się do karmienia cycuszkiem i lulania małej. Ale dzięki spokojowi Niny udało się ten czas dobrze wykorzystać. Na końcowe efekty czekamy chociaż dostaliśmy już wszystkie zdjęcia w wersji nie obrobionej do pobrania (w wysokiej jakości).

Kilka rad ode mnie dla rodziców, którzy wybierają się na taką sesję:
  • załóżcie lekkie ciuszki bo w pomieszczeniach gdzie są robione zdjęcia jest naprawdę ciepło, chodzi o komfort przebieranego maluszka
  • zabierzcie coś do zjedzenia, sesja najczęściej trwa kilka godzin
  • nie muszę wspominać o pieluchach i czystych ciuszkach na zmianę, przyda się oczywiście mleko jeśli nie karmicie piersią
  • zabierzcie ( jeśli macie) misia szumisia czy inne ulubione sprzęty przy których dzieciątko zasypia. Fotograf najczęściej coś takiego ma ale może akurat nie zadziałać. 
  • najlepiej żeby maluszek krótko przed sesją był najedzony, przebrany i szczęśliwy, wówczas powinien spać. Jest to jednak wersja bardzo optymistyczna. W nowym miejscu i kontakcie z nową osobą może to nie być tak oczywiste stąd sesje tyle trwają. 
Za 10 zdjęć zapłaciliśmy 110 funtów. I jest to bardzo atrakcyjna cena biorąc pod uwagę konkurencję. 

Tutaj wspomnę o jednej istotnej kwestii. Bo możecie dać się nabrać. Na rynku spotkacie się z atrakcyjnymi ofertami typu; sesja noworodkowa już za 45 funtów! Wow, super cena, pomyślicie.  No tak, ale to cena wyłącznie za sesję,   nie obejmuje ceny produktu czyli zdjęć (!). Często macie tutaj ujęte tylko jedno zdjęcie na zachętę.  Za resztę trzeba dużo więcej  zapłacić. I tutaj mamy np. 150 funtów za 10 zdjęć albo 300 funtów za większy pakiet bo innych nie ma. Z takimi właśnie opcjami spotkałam się najczęściej wśród angielskich fotografów.  Warto wobec tego czytać wnikliwie. 

Kolejna rzecz. Zdjęcia Bounty. W UK po urodzeniu maluszka zostajecie przez kilka godzin w szpitalu. W tym czasie odwiedzają Was położne, lekarze, doradcy laktacyjni i panie, które rozdają darmowe zestawy z próbkami pieluch, mokrych chusteczek itd.czyli tzw Bounty Packi.  Wspomniane Panie oferują Wam także wykonanie zdjęć portretowych noworodka.  Bo fajna pamiątka, dobra cena blablabla... Hmmm...Dobrze się zastanówcie w co się pakujecie.  Cena wcale nie jest atrakcyjna, maluchy po porodzie często nieco opuchnięte a zdjęcia bardzo przeciętne. Uważam, że warto trochę dołożyć i mieć dużo ciekawszą sesję tydzień później z profesjonalnym fotografem i pasjonatem zdjęć.:)

A tutaj Nasza  Pani fotograf przy pracy :) polecam Bardzo!



I nieco niewyraźna ale szczęśliwa mama :)




A Wy co myślicie o sesjach dla maluchów?
Fanaberia rodziców czy fajny pomysł na pamiątkę?

Wpadajcie na fejsa ! Zapraszam!

https://www.facebook.com/probeautycorner/

Pozdrawiam!
Ruda!


A te gdzie tak lecą? czyli o pielęgnacji włosów po porodzie.

środa, 5 września 2018
Zostałam mamą! Hurra! Cieszę się bardzo! Kocham moją Eluchę do szaleństwa ! Poświęcam jej każdą chwilę zdziwiona.... jak szybko czas leci. Ale czemu się dziwić skoro codziennie pierdylion rzeczy do zrobienia! 



Nie chcę jednak się zaniedbać tonąc w stercie prania i pieluch z cycem na wierzchu i potarganymi włosami. Macierzyństwo zdaje się nie musi wcale tak wyglądać. Chociaż czasami może się tak wydawać (i też bywa) kiedy namiętnie odwiedzamy stronę ...ujowej Pani domu :P (polecam se kliknąć). Można się uśmiać.   Tymbardziej jak palnie 35 lat a mamucha pierworódka. No ale ale..

....ogarniamy kuwetę i  jak tylko damy sobie pomóc (mój mąż chętnie to robi - polać mu!) to znajdzie się i czas na pielęgnację.  Zacznijmy w takim razie od włosów. 

Piękne i lśniące w czasie ciąży. Po porodzie  - zaczynają wychodzić.  

Pytanie, czy jest powód do paniki czy też jest to zupełnie  naturalny proces?

I teraz uwaga,  odrobina teorii... (trochę nudne, ale będzie  krótko :P)

Jak wiecie cykl włosa składa się z 3 faz. Pierwsza z nich to faza wzrostu czyli anagen. Znajduje się w niej 90% włosów, które mamy na głowie. Drugą faza jest okres przejściowy - katagen. W czasie jego trwania włos przestaje rosnąć i przygotowuje się do wypadnięcia. Trzecią faza cyklu życiowego włosa jest czas spoczynku mieszka włosowego czyli telogen. Podczas tej fazy mieszek włosowy odpoczywa by potem powiększyć się. Zacznie tworzyć się w nim nowy włos, który wypchnie stary. 

W czasie ciąży natomiast proces ten wygląda inaczej. Ze względu na podwyższony poziom hormonów mieszki włosowe nie przechodzą w fazę katagenu, a więc nie wypadają i jest ich dużo więcej.   

Mniej więcej 2 miesiące po porodzie kiedy zaczyna spadać poziom estrogenów, włosy nagle zaczynają gwałtownie wypadać. W ciągu kilku następnych tygodni możemy stracić do 30% włosów! Znajdują się wśród nich te, które nie wypadły podczas 9 miesięcy ciąży, i te, które wypadłyby właśnie teraz. Dlatego też ilość wypadających włosów sprawia wrażenie, że ubywa ich w ekspresowym tempie ! 

Oznacza to, że nie musimy panikować!

No tak, ale w dalszym ciągu tempo ich wypadania przyprawia Nas o zawał serca prawda?

Dlatego też polecam zaraz po porodzie zaopatrzyć się w kilka produktów do walki z potencjalnym łysieniem :)

Ostatnio dla poprawy humoru odwiedziłam stronę z kosmetykami fryzjerskimi. Udało mi się wybrać dwa  godne polecenia produkty. Tutaj macie link do strony z której zamawiałam:

www.salonsdirect.com/

 Pierwszy z nich to olejek Osmo Berber Oil. Jest cudowny! Pokochałam bardzo! Olejek arganowy i efekt włosów jak po wizycie u fryzjera. Do tego pięknie pachnie. Nie obciąża. Włoski są lśniące. A za 100ml zapłacicie ok. 10 funtów tylko!

Link bezpośrednio do strony producenta:

Osmo berber Oil


Na zdjęciu również maska Options Essence. Nadaje się do każdego mycia jako odżywka. Pięknie pachnie i nie obciąża włosów. Nie będę się rozwodzić nad analizą składu bo jest ok. Uwierzcie mi na słowo. Do tego dobra cena. Options essence to cała seria kosmetyków do włosów, którym chętnie się przyjrzę. Zaglądajcie a będziecie na bierząco.

 Jeden i drugi produkt bardzo odpowiada moim włosom. W szczególności olejek.

Do tego zestawu codziennie łykam Biotebal czyli biotynę w wersji hardcorowej. Popijam tez ziołowe herbatki: z pokrzywy i kminku. Z tym jednak ostrożnie bo może zaburzać laktację. Wcinam też Pregnacare New Mum. Bo podobno witamin nie sposób przedawkować.

Co więcej? Olejek z czarnuszki na wzmocnienie włosów. Zarówno do picia jak i wcierania. Łycha do sałatki i kolejna na głowę. Zostawiamy na noc. Warto oczywiście zadbać o zbilansowaną dietę szczególnie kiedy karmicie cycem.

I tyle, na teraz....śmigam odpalić cyca !

 Pozdrawiamy serdecznie! Ruda z Łysolkiem i Nasz Pimpek :P






Ps. Miałyście problemy z włosami po porodzie?
      Macie swoje sposoby na wzmocnienie włosów?

Zapraszam na moją facebookową stronę :



Mum to be ! i brzuszek rudej w obiektywie :)

poniedziałek, 3 września 2018


Halo halo! Obawiam się, że to może być jeden z ostatnich postów przed przerwą na przywitanie  Naszej kochanej, rudej,  mini czuprynki. Czeka mnie gorący okres dosłownie i w przenośni. Kto widział takie lato w UK! Istne szaleństwo! Dla sierpniowych mam mały koszmar. Dupsko się poci, brzuchol żyje swoim życiem a mąż oczekuje regularnej szamki.  Toć mama w domu na macierzyńskim czas ma, a co!

Ale ale. Najpierw zaległości. Brzusio ciążowy chociaż daje popalić już teraz pod koniec, miał swoje pięć minut jakiś czas temu. A że nie przywaliłam szczęśliwie 30 kilo to i chętnie dałam się namówić na sesję brzuszkową. Któregoś dnia pokażę zdjęcia Naszej kruszynce. Myślę, że to kapitalna pamiątka na przyszłość. Sesję machnęliśmy podczas urlopu w Polsce. 









Pani fotograf nie zareklamuję bo mnie podejściem do klienta bardzo rozczarowała. Jednak sesję na pamiątkę bardzo polecam. Zdjęcia możecie wykonać w studio lub w plenerze. Najlepszy czas to okres między 30 - 35 tygodniem ciąży. W tym czasie macie jeszcze dobry humor :) W ostatnich tygodniach obniża się też brzuszek i może być ciut mniej fotogeniczny. 

Za przyjemność fajnej sesji niestety trochę trzeba zapłacić. Warto w związku z tym porównać różne oferty. Przykład? Za sesję brzuszkową w Polsce zapłaciłam niemalże tyle samo co za noworodkową w UK (termin sesji rezerwowałam z wyprzedzeniem). A  obsługa klienta nieporównywalnie lepsza w UK. Wziętej Pani fotograf z Bydgoszczy drugi raz bym nie zaufała. 

Tyle na teraz. Wkrótce więcej tematów związanych z rodzicielstwem i maluszkami. W końcu to aktualnie mój cały świat. Nie zapominam jednak dbać o siebie. Bo szczęśliwa mama to i szczęśliwy maluszek. A ruda czupryna po porodzie wymaga szczególnej troski. Wiecie na pewno jakie spustoszenie sieją hormony w okresie po porodzie. 

A jak u Was Kochani?
Są wśród Was świeżo upieczone mamy? Znajdujecie czas dla siebie?

Pozdrawiam!

Ruda!

Ruda będzie mieć rudzioszka! - czyli co nieco o pielęgnacji skóry w ciąży.

niedziela, 20 maja 2018
I jak w tutule. Obstawiamy z mężem, że będzie rudzioszkiem. Ja kasztanowa, Marcin - blondyn. A w życiu bym nie przypuszczała, że taki mnie instynkt dopadnie! I to po 35 roku życia. Dla mnie - najlepszy czas na maluszka. Może dla lekarzy to już późne macierzyństwo obarczone wysokim ryzykiem powikłań. Ale to moje życie i nasze decyzje. Myślę, że to też kwestia spotkania tej jedynej osoby z którą chcemy mieć potomka. A my bardzo chcieliśmy i się udało. Tzn..się mąż spisał!

 A skoro już bęben mi rośnie a rozwiązanie w środku lata to koniecznie muszę Wam napisać o pielęgnacji skóry w ciąży. Bo przecież słońce daje popalić i  nieco leciwe ciało troszeczkę się zmienia. Zapraszam!

1. Rozstępy. W okresie ciąży skóra brzuszka bardzo się rozciąga i wymaga intensywnej pielęgnacji. Oczywiście zdarza się, że pod koniec dzieje się to na tyle szybko, że nie jesteśmy w stanie uniknąć powstania rozstępów. Ale nie robiąc nic pogarszamy tylko  sytuację. Ja polecam i bardzo sobie chwalę serię produktów firmy Palmer's. Mój ulubiony to balsam do masażu ciała z wygodną pompką. 

Produkt dość intensywnie pachnie masłem kakaowym w związku z czym warto poniuchać zanim kupicie. W szczególności w pierwszym trymestrze ciąży kiedy wrażliwość na zapachy może być bardzo upierdliwa. 


Zamiennie z lotionem masuję brzuszek oliwką Wonder Oil Hollands&Barrett. Produkt jest bardzo dobry. Mnie zachęcił skład. Tyle dobroczynnych olejków w jednej buteleczce.  Spójrzcie tylko! 


Zachęcajcie swoje połóweczki do masowania Waszych brzuszków. Te chwile są tak bardzo niepowtarzalne. Ujędrnionej skórze łatwiej będzie wrócić do formy sprzed ciąży. Oczywiście oprócz brzucha warto masować skórę całego ciała, która też w tym czasie narażona jest na rozciąganie. Rośnie dupsko niestety!

2. Cycuchy. Smarujemy, masujemy, czyli jak wyżej - zapobiegamy rozstępom. Ale to nie wszystko. Wiecie doskonale, że piersi cudownie rosną w ciąży i w okresie karmienia (... ten banan na twarzy mojego męża), czasami o kilka (!!) rozmiarów. I niestety po wszystkim mogą paskudnie oklapnąć przypominając hmmm.... saag bagggggiii :P tego nie chcemy! W sieci znajdziecie  filmiki z ćwiczeniami wzmacniającymi klatkę piersiową.  Warto się z nimi zakumplować. 

Ja bardzo lubię  ćwiczenia na ramiona Tracy Anderson. Niestety zniknęły z YT. Kilka innych prozycji ode mnie :


Proste i bezpieczne ćwiczenia dla przyszłych mam :


Na koniec pamiętajmy o dobraniu wygodnego biustonosza. Odsyłam do artykułu:


3. Problemy skóry twarzy w okresie ciąży. Jedna z najbardziej typowych dla tego okresu to tzw. ostuda. Są to przebarwienia związane z burzą hormonów, dodatkowo uwidocznione pod wpływem ekspozycji na słońce. Zmiany te ustępują z reguły po okresie karmienia piersią. Co jednak kiedy taka pamiątka nie zechce zniknąć?A może tak być kiedy przebarwienie umiejscowi się głębiej w skórze właściwej.  Ja wolę jednak zapobiegać. I tutaj koniecznie krem z filtrem UV.  

Postawiłam na markę La Roche Posay i Anthelios 50+. 


Inne problemy skórne w ciaży to jej nadmierna suchość  czy nadreaktywność gruczołów łojowych i problem z wypryskami. Ja mam naturalnie suchą skórę i przyznaję, że w ciąży problem baaardzo się nasilił. Suche usta, dłonie i twarz to istny koszmar. Pojawiło się tez kilka niespodzianek. Postanowiłam zmienić w związku z tym krem do twarzy.  

Postawiałam też  na łagodzący krem z Biodermy Cicabio Creme. Jego działanie generalnie sprowadza się do łagodzenia wszelkiego rodzaju podrażnień. Sprawdza się dobrze. Muszę jednak pamiętać, żeby pić duuużo czystej wody. Mam też zawsze pod ręką Blistex Cream Relief. To zdaje się jedyny produkt, który radzi sobie z moimi ustami.Wykonuję też bardziej regularnie peeling skóry twarzy.


W przypadku problemów trądzikowych musimy skupić się na pielęgnacji typowej dla tego typu skóry.

W ciąży może też się pojawić lub nasilić problem sińców pod oczami. Płytko umiejscowione pod skórą staja się bardziej widoczne. U mnie w zależności od dnia wyglądają lepiej i gorzej. Pomagają mi chłodne okłady z worków herbaty i picie dużeeej ilości wody.

A jak u Was Drogie czytelniczki?
Jesteście a może będziecie mamusiami?
Dobrze wspominacie okres ciąży?

Zapraszam na moją faceboową stronkę :)

www.facebook.comProbeautycorner

Pozdrawiam!

Rudzielec!

Ad sense

Blogi kosmetyczne

Blogger news

Follow Us

...

...