Image Slider

Linki sponsorowane

Metamorfoza łazienki z farbami do renowacji V33. Ruda majsterkuje.

piątek, 16 kwietnia 2021

 Zaskoczę Was na pewno tematyką dzisiejszego wpisu :)  Mam jednak potrzebę pisania i wiem, że takie metamorfozy są  inspiracją dla wielu osób. A dodanie zakładki Ruda majsterkuje urozmaici nieco mój blog :) 

Spędzamy sporo czasu w domach a remont to świetny pomysł na jego dobre wykorzystanie. Sklepy internetowe funkcjonują bez obostrzeń. Ruda z rodzinką od  niedawna mieszka w niedużym domku z kawałkiem ogródka. Jego remont nas nieco pochłonął i łazienka została w stanie takim jak była.  Bardzo chcieliśmy coś z tym zrobić. 

Metamorfoza łazienki za 2000 zł? Możliwe czy nie? Do niedawna pomyśłałabym: " nie ma szans ". Skucie kafli w starej łazience i kupno nowych na dzień dobry wyczerpie nasz budżet. I na dobrą sprawę przez przypadek trafiłam na jednej z grup na facebooku na farbę renowacyjną  do płytek ceramicznych V33. Pomyślałam "dlaczego nie ?". 


W jaki sposób w takim razie zrobić metamorfozę łazienki małym kosztem?

1. Zaczynamy od farby renowacyjnej V33 Szary loft Satyna 2 L+ biała 2L = 300 zł

Farbą malowaliśmy ściany  trzykrotnie. Koniecznie cienkie warstwy. Fugi wygodnie pomalować pędzlem, powierzchnie wałkiem. Odstępy między kolejnymi warstwami - doba. Farba V33 jest wydajna a malowanie dosyć przyjemne. Kafle należy wcześniej przygotować. Umyć i odtłuścić. Warto zabezpieczyć wannę folią.  Farba dość szybko zastyga. 


Na podłogę położyliśmy gres na warstwę starych kafli. W naszym przypadku nie był to problem ponieważ poziom paneli na korytarzu sąsiadującym z łazienką i tak był wyższy. Teraz się wyrównało/ 





2. Nasza łazienka jest dość długa i wąska. Na podłogę wybraliśmy gres szkliwiony imitujący drewno.  Pierwotnie myśleliśmy o płytkach winylowych ale te które nam się podobały jak zwykle okazały się tą  najdroższą opcją :) Gres prezentuje się ładnie. Płytki kładliśmy samodzielnie dzięki czemu odpadł koszt robocizny. Koszt - ok 400 zł. 











3. Pozostałe wydatki

Zlew Koło (używany ale w super stanie) 20 zł na OLX, Zlew pierwotnie miał kosztować  50zł ale właściciel kazał na siebie długo czekać  stąd wynegocjowana cena :)


Szafka z czasów PRL ;) odnowiona,  kupiona na OLX 400 zł, ładna i oryginalna, warto się rozejrzeć bo renowacja mebli jest aktualnie jak najbardziej na czasie :)


Lustro IKEA Stockholm Orzech 60 cm 170 zł


Półeczka i wieszak na papier toaletowy DIY :)

Dywanik i ręczniki TKMAXX

Ładne akcesoria łazienkowe znajdziecie w OBI 



Zdjęcia chociaż bardzo się starałam nie oddają efektu na żywo w każdym razie polecam eksperymenty z malowaniem kafli. 

Satysfakcja z samodzielnego remontu łazienki ogromna :)

Dajcie znać jak Wam się podoba :)

Pozdrawiam! RUDA :)



Konkurs makijażowy !

wtorek, 6 sierpnia 2019
Wiecie pewnie doskonale jak bardzo kocham malować. Pisałam o tym nie raz chociaż już dawno nie aktualizowałam bloga pod tym kątem. Zapraszam Was za to na moją stronę na Facebooku. Tam zorganizowałam dla Was konkurs makijażowy :)

Konkurs makijażowy na stronie Marta Maluje.



Zapraszam też do polubienia strony :)

Marta Maluje


Pozdrawiam!
Rudzielec:)


Makjiaż francuski - kobieco i naturalnie. Pomysły na czerwoną szminkę dla rudzielca.

czwartek, 21 marca 2019
Luźno upięty kok, zalotny uśmiech a w dłoni świeżutki croissant na tle cudownie urokliwej  uliczki. Czy tak wygląda Paryżanka? Nie byłam we Francji więc może Wy mi podpowiecie?  Francuskie kobiety znane są  ze swojej naturalności i luzu.  Zadbane i kobiece. Nie przesadzają też z makijażem. I biorąc pod uwagę aktualny trend na wyrazisty makijaż oczu jest to dobra alternatywa dla wielbicielek umiaru.

unsplash.com
Dzisiejszy post kieruję do wielbicielek klasyki.  Ponadczasowy makijaż z akcentem na usta. Czerwone - koniecznie! a do tego promienna skóra i delikatnie podkreślone oczy. Et voila!  Makijaż francuski gotowy!

Jego cechy charakterystyczne:

                ♥  intensywny kolor na ustach : głównie czerwień ale również purpura, malina czy fuksja
                  oczy podkreślone czarną kredką lub linerem
                ♥  promienna, jasna skóra na tle której usta wyglądają ekstra :)

Ja pokażę Wam  dwie wersje kolorystyczne. 

Pierwsza to moja ulubiona czerwień i szminka  MAC Russian Red :) Przepiękny matowy kolor w   kremowym wydaniu. Nie wysusza ust i jest bardzo uniwersalna. Teoretycznie ten kolor nie powinien mi pasować. Bo jestem ciepłym typem urody (chociaż mam wątpliwości, może ciepło - neutralnym) a Russian Red zawiera niebieskie (chłodne) podtony.  Pasuje jednak doskonale. I świetnie kontrastuje z jasną karnacją.

Jak dojść do tego którym typem urody jesteście znajdziecie świetnie opisane na stronie:

Jakim typem urody jesteś, chłodnym czy ciepłym?

W moim przypadku Russian Red trochę za szybko znika z ust. A szkoda bo byłaby moim ideałem. Z drugiej jednak strony pomadki bardzo trwałe i super matowe najczęściej mocno wysuszają usta.



Kiedy już wiecie jakim typem urody jesteście łatwiej będzie Wam znaleźć idealny kolor czerwieni. 

Moje propozycje pasujące idealnie rudzielcom: (nie tylko bo 2 pierwsze czerwienie są dosyć uniwersalne)

             ♥  neutralna karnacja -  czerwień MAC Retro Matte Lipstick w kolorze Ruby Woo 
             L'oreal Color Riche British Red - kolor również neutralny
        ♥ ciepła karnacja (żółte i oliwkowe podtony - MAC Matte Lipstick (czerwień z odcieniem pomarańczowym) w kolorze Lady Danger . Muszę koniecznie ten kolor dorwać i przetestować. Bo powinien mi pasować :)


Druga wersja kolorystyczna makijażu francuskiego to nieco inny kolor ust w wydaniu wiosennym. I szminka która zebrała sporo komplementów wśród moich znajomych. ZOEVA Luxe Cream w kolorze Pop Stitch to intensywny róż o kremowym wykończeniu. Myślę, że jeszcze lepiej prezentuje się na blondynkach. I jedynym jej minusem jest po raz kolejny - trwałość. Może muszę pomyśleć o bazie pod szminkę. Znacie ten problem? Zjadanie szminki? Myślę, że intensywnych kolorach jest to bardziej widoczne.


Przepiękne makijaże w stylu francuskim znajdziecie na stronie:

10 przepięknych makijaży z czerwonymi ustami w roli głównej

Jak Wam się podobają moje propozycje? 

 Aktualne trendy w makijażu stawiają na wyraźny makijaż oczu.  I chociaż 2019 rok to powrót nieco bardziej naturalnego wizerunku to w mediach społecznościowych wciąż króluje kolor i rozświetlenie.   
Chcecie poczytać o trendach na wiosnę i lato 2019. Dajcie mi znać.

Pozdrawiam!

Ruda:)


Makijaż dla rudej - Soft Glam - Anastasia Beverly Hills.

czwartek, 14 marca 2019
Czas nadrobić zaległości makijażowe. A malować lubię bardzo. Z trudem powstrzymuję się od kolejnych zakupów kosmetycznych. Chociaż od czasu do czasu robię sobię mały prezent :) W ten sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch pięknych palet od Anastasia Beverly Hills.

Dzisiejszy makijaż wykonałam jedną z najbardziej znanych i  uniwersalnych - paletą Soft  Glam. Pisałam   już o niej na moim sąsiednim blogu.  Zakup zdecydowanie  warty swojej ceny. Praca z tymi cieniami to prawdziwa przyjemność. I pasują jak najbardziej do rudych włosów.


Makijażowo zainspirowała  mnie  amerykańska blogerka Angela Bright. Co prawda ruda nie jest ale jej prezentacje są bardzo uniwersalne.   Bardzo lubię jej kanał na YT. Wszystko świetnie pokazane. Konkretnie i na temat :)

Link do filmu z makijażem Angeli znajdziecie tutaj: Gold halo eye make-up tutorial SOFT GLAM

Wśród innych kosmetyków, które polecam rudzielcom i użyłam w tym makijażu to genialny podkład Light Wonder 3 Fair Charlotte Tilbury oraz rozświetlacz Hollywood Flawless Filter także od CHT. Oba produkty świetne do delikatnej, suchej skóry. 


Dodatkowo użyłam też kredki do brwi Micro Brow od NYX Professional  w kolorze Chocolate. Dlaczego akurat to podkreślam? Bardzo długo szukałam odpowiedniego koloru kredki  do moich włosów. Te dla rudzielców czasami są za ceglaste albo za jasne. Natomiast mój  ideał czyli kredka MAC w kolorze Strawberry została wycofana. NYX naprawdę ładnie wygląda i tak samo prezentuje się na zdjęciach. Myślę, że produktom do brwi poświęcę osobny post. 


Dla efektywnego podkreślenia całości koniecznie pamiętajcie o rzęsach. Ja jestem zwolenniczką kępek. I chociaż ich zakładanie może się wydawać mozolne to efekt jest bardziej naturalny. Polecam potrójne kępki KISS.


Dajcie znać jak Wam się podoba. 
A może macie swoją ulubioną paletę cieni od Anastasia Beverly Hills?

Pozdrawiam!

Ruda.

Jak urządzić domowe studio makijażu i nie pójść z torbami - część 1.

wtorek, 5 marca 2019
Każdy z nas lubi dostawać miłe komentarze pod swoimi wpisami. Mnie się to rzadko zdarza ale wierzę, że ktoś to czyta i bez komentowania. Poczułam się jednak fajnie doceniona kiedy jedna z moich licealnych koleżanek napisała tak zwyczajnie 'fajnie się ciebie czyta'. Dało mi to kopa do pisania więcej. Chociażby dla tej jednej osoby (dziękuję Anuszka :)

Nad dzisiejszym postem myślałam od dłuższego czasu.  Zapytałam siebie o czym sama chciałabym przeczytać na swoim blogu? To chyba najlepsza opcja, żeby znaleźć temat który faktycznie przyciągnie czytelników. I tak mi olśniło mój rudy czerep! Domowe studio makijażu! Wersja kompaktowa. Temat jest mi bliski ostatnio. I na czasie jak najbardziej. Sama do niedawna szukałam inspiracji jak takie miejsce urządzić. Chociaż za efekt odpowiedzialny jest przede wszystkim kochany mąż :)




Temat podzieliłam na 2 części.  W kolejnej skupię się na dodatkach. 

Część pierwsza. Meble i oświetlenie. 

Stolik. Ten który widzicie na zdjęciu to  proste biurko z IKEI (MICKE 73 x 50cm, cena ok 150 zł). Małe i lekkie posiada szufladę w której można przechowywać podręczne kosmetyki.  Wada - łatwo poobijać, porysować. Ale to płyta więc nie oczekujmy za dużo. 

A tak na marginesie. O rety !? IKEA ... a może bardziej oryginalnie? Ale po co skoro  fajne rozwiązania mają.  Białe mebelki wyglądają estetycznie a w IKEI łatwiej będzie Wam coś skompletować. 

Link do sklepu IKEA biurko MICKE

Regał z półkami.  Fajnie wygląda i moim zdaniem jest bardzo dekoracyjny (IKEA LACK 139 zł) Na początku myślałam, że montaż osobno półek będzie lepszą opcją. Cenowo wychodzi jednak to samo. Pojedyncza półka kosztuje 20 zł. Więc łątwo policzyć skoro mamy 7 w regale.  Poza tym łatwiej całość zamontować.

Link do sklepu : IKEA Półka ścienna LACK


Lustro. Tutaj macie ogromny wybór. Mój mąż wybrał dla mnie duże lustro NISSEDAL 65 x 150 cm 199 zł.  które pasuje rozmiarem do biurka. Lustro jest duże i daje pewne pole do manewru. My planujemy niebawem przeprowadzkę stąd wybór. Poza tym fajnie to wygląda i bez problemu można dopasować oświetlenie.  

Link do sklepu: IKEA Lustro NISSEDAL

Listwy oświetleniowe. Bardzo dobre rozwiązanie i alternatywa dla lustra typu Hollywood (inna stosowana nazwa Vanity Mirror). Mam na myśli lustro z wbudowanymi żarówkami. Takie rodem z filmowego zaplecza. No super to wygląda. Ale też kosztuje. Najtańsze w UK jakie znalazłam to koszt ok. 130 funtów.  W IKEI za 2 listwy zapłacicie 200 zł. Do listew trzeba dokupić żarówki LED sprzedawane osobno. Za 10 żarówek w komlecie po 2 zapłacicie ok 50 zł. 

Lampa ścienna MUSIK 100 zł x 2 + żarówki = 250zł

Ikeowa wersja lustra hollywood w moim przypadku to koszt ok. 450 zł. Moim zdaniem spora oszczędność.

Link do sklepuIKEA Listwa oświetleniowa MUSIK

Krzesła. Tutaj nie zaszalałam. Ważne było dla mnie wygodne, regulowane krzesło dla osoby malowanej. Takie, które możemy sobie dostosować do naszego wzrostu. Koniecznie z podnóżkiem bo naprawdę wygodniej. Ja swoje kupiłam akurat w Outlecie Argosa w UK. Uważam, że do 150 zł można spokojnie coś wybrać i na pewno coś znajdziecie na stronie:

www.ehokery.pl

Warto jednak poszperać na www.gumtree.pl czy lokalnych grupach sprzedażowych i wybrać coś za grosze.

Lampa pierścieniowa (ring) oraz Softbox. Jeśli chcecie pokazywać zdjęcia waszych prac na Facebooku, Instagramie, blogu - czyli zrobić sobie skuteczną reklamę za darmoszkę - musicie mieć dobre oświetlenie. Najlepiej mieć lampę pierścieniową i lampę typu softbox (idealnie dwie ). Ta druga daje efekt  rozproszonego, lżejszego światła i wymaga nieco kombinowania.  Ring natomiast oprócz dobrego doświetlenia nadaje się też do zdjęć makro. I sprawdzi się lepiej kiedy myślimy o działalności mobilnej. Ponadto jest pomocny zwyczajnie przy malowaniu klientki.  Ja się  jeszcze nie dorobiłam softboxa. Nie mam za bardzo gdzie trzymać. Ale to się wkrótce zmieni.  Zainwestowałam natomiast w lampę którą podpatrzyłam w szkole makijażu gdzie miałam przyjemność się szkolić.   Ze swojej strony  polecam lampę Neewer (koszt ok. 400 zł). Jej główne zalety:

1/ Bardzo dobry stosunek ceny do jakości.
2/ Moc 75W. Uważam, że nie warto inwestować w lampę o mocy mniejszej niż 65W dla satysfakcjonującego efektu na zdjęciu.
3/ Pozostałe zalety: regulowane natężenie światła,  wymienne osłony z barwą ciepłą i chłodną, regulowana wysokość, porządny pokrowiec.



Lampę kupiłam w UK. Nie znalazłam tej samej tej samej w polskich sklepach. Dlatego polecam zajrzeć na stronę, która może ułatwi Wam wybór;

Lampa pierścieniowa - którą wybrać?

Efekty pracy z ringiem Neewer znajdziecie m.in na moim sąsiednim blogu:

Makijaż z paletą soft glam od Anastasia Beverly Hills.
Vintage look w makijażu.

Zapraszam też na Instagram. Link znajdziecie w kolumnie po prawej stronie na blogu.

Jeśli chodzi o lampę typu softbox.  Macie modele z jedną lub czterema żarówkami. Polecany na grupach wizażowych model to Mitoya o której więcej na stronie:

www.mitoya.eu/swiatlo-stale/softboxy/

Ceny od 70 do 120 zł w zależności od ilości żarówek.



No dobrze. Doszliśmy do podsumowania części pierwszej. Czas na małe podliczenie. 

Koszt mebli z oświetleniem (ring + proponowany softbox) w proponowanym przeze mnie mini studio to ok. 1400zł. Myślę, że to rozsądna cena za nowe mebelki. Możecie jednak zawsze poszukać przedmiotów używanych w dobrej kondycji.

Jak Wam się podoba efekt?

Serdecznie zapraszam na część drugą :)

Pozdrawiam. Ruda!











Czas na kwas. Pielęgnacja skóry twarzy zabieganej mamy. Kosmetyki The Ordinary.

piątek, 1 marca 2019
Halo, halo. Podglądam statystyki i widzę, że ciągle tutaj zaglądacie co mnie bardzo cieszy :) Motywuje mnie to do pracy. Mam co prawda najprzyjemniejszy etat na świecie! Ale poza byciem mamą chcę też być babeczką, która robi coś dla siebie.


Od narodzin mojej córeczki minęło pół roku. Trudne pierwsze tygodnie szybko i na szczęście mam już za sobą. To był trudny czas. Trochę  funkcjonowałam na autopilocie. Macierzyństwem zaczęłam się w pełni cieszyć nieco później. Tak na spokojnie i mniej stresowo.  Ale do tematu..

 Mamy koniec lutego.  W UK niespodziewanie zrobiło się wiosennie, co mnie zawsze mobilizuje do pracy nad sobą.  Słońce, spacery w parku, kwitnące żonkile. Oczywiście najlepiej byłoby pozostać konsekwentnym cały rok. Zdrowo się odżywiać, ćwiczyć, biegać może (chociaż nie lubię ani trochę, wolę rower) pielęgnować włosy (niech żyje Batiste!) oooo, robić przysiady z maluchem! Tak byłoby idealnie. Ale kurczę, nie da się kiedy człowiek zostaje po raz pierwszy rodzicem.  Przynajmniej nie od razu. Mnie ogarnięcie się zajęło pół roku. Teraz jestem gotowa do działania :)

Co sobie w takim razie ambitnie postanowiłam?

1. Ruszę tyłek (nie koniecznie do lodówki)
2. Zadbam bardziej o facjatę i włosy, które trochę przypominają siano.
3. Pojawię się częściej na blogu :)

 Dziś zacznę od punktu nr. 2 Temat wspominany już na blogu. Kwasy! Bardzo je lubię.  Jestem im wierna.  Widzę efekty ich stosowania. Pielęgnacja kwasami nie jest czasochłonna. Czyli coś jak najbardziej dla każdej mamy. O tym obiecałam napisać.  

No dobrze. Czy kwas jest dla każdego? Czy to bezpieczny produkt?

Tak. Bo możemy dobrać rodzaj kwasu do rodzaju skóry. Ja mam skórę naczynkową, skłonną do rumienia. I dla mnie najbardziej  odpowiednie są polihydroksykwasy. Pisałam o nich wcześniej na blogu. Stosuję jednak z powodzeniem kwas migdałowy (AHA) i przekonałam się, że istotne jest przede wszystkim stężenie produktu. 

W sklepach internetowych znajdziecie dużo produktów z kwasami. I efekt ich stosowania może nie będzie tak spektakularny jak np. po zabiegu w salonie kosmetycznym (produkty profesjonalne mają mocniejsze działanie). Jednak przy regularnej pielęgnacji z użyciem kwasów dostępnych dla klienta detalicznego może nie będziecie mieli potrzeby częstszych wizyt we wspomnianych salonach. 

Dobrze. Co chciałabym Wam  polecić kochane mamy?

Wspomniany już kwas migdałowy. Łagodnie i skutecznie odświeża zmęczoną skórę twarzy. Spłyca drobne zmarszczki. Zawsze poprawia mi humor zabieg z jego użyciem. Pisałam o zabiegu na moim sąsiednim blogu Zabieg z użyciem kwasu migdałowego.

I moje ostatnie odkrycie. Kosmetyki The Ordinary! Kupiłam trochę przy okazji zakupów makijażowych i nieco przypadkowo. I jak bardzo się ucieszyłam kiedy okazało się, że wspomniane kosmetyki stały się bardzo popularne w ostatnim czasie.  Zdecydowałam się na peeling mlekowy z kwasem hialuronowym (Lactic Acid 10% z HA). Potrzebowałam czegoś pożądnego do nawilżenia skóry. Za peeling zapłaciłam ok. 6 funtów. Uważam, że to świetna cena i już myślę o kolejnych zakupach. Produkt ma formę płynną. Stosuje go na noc zamiast kremu. Błyskawiczny zabieg dla zabieganej mamy.  Efekty są natychmiastowe. Skóra twarzy jest delikatna, nawilżona i uelastyczniona. I na tym mi zależało. 

Wiem, że bardzo dobrze reaguje na ten peeling także skóra trądzikowa. 

Wracając do markiThe Ordinary wraz i kilkoma innymi występuje  pod patronatem DECIEM. Firmy, która kładzie ogromny nacisk na wysoką jakość, funkcjonalność i atrakcyjną cenę.    Otwarta jest  na sugestie i opinie klientów podkreślając jak ważne jest ich zadowolenie. Ponadto kosmetyki nie zawierają parabenów, olejów mineralnych, składników pochodzenia zwierzęcego. Ich skład jest prosty. A opakowanie cieszy oko. Firma wciąż się rozwija. Była wielokrotnie nagradzana. W ofercie znajdziecie ok. 30 formuł kosmetycznych. Polecam zajrzeć na stronę The Ordinary. Każda formuła jest szczegółowo opisana. Nie znam drugiej tak ładnie, szczegółowo i obrazowo zrobionej strony :)

www. theordinary.com/




Na moim celowniku:

1/ Serum z peptydami Buffet oraz
2/ Serum z witaminą C 12%

Buffet to jeden z najbardziej znanych produktów marki. Zawiera kwas hialuronowy i kompleksy peptydów (Matrixyl 3000, Matrixyl Synthe 6). Kremy innych marek ze wspomnianymi składnikami kosztują najczęściej grubo ponad 100 zł. Buffet ok 10-12 funtów.

Serum z witaminą C lubię za działanie rozjaśniające. Stosowałam inne stąd nie mogę się doczekać kiedy wypróbuję The Ordinary. Dam Wam znać na pewno.

Nie jestem pewna jak jest z dostępem do tych produktów w Polskich sklepach internetowych.  Ja zaopatruję się na stronie (gdzie zdaje się też jest wysyłka do Polski):

www.cultbeauty.co.uk/the-ordinary

Co myślicie o tych produktach?
Znacie markę The Ordinary? Macie swoje ulubione produkty z kwasami?

Pozdrawiam ciepło!

Rudzielec:)


Ad sense

Blogi kosmetyczne

Blogger news

Follow Us

...

...