Upłynęło sporo czasu od mojej ostatniej publikacji ale w końcu się zebrałam. Trochę się pozmieniało w moim życiu stąd też i przerwa w pisaniu. Zatęskniłam jednak za blogiem...
Od trzech miesięcy mieszkam i pracuję w Birmingham. Decyzję o wyjeździe jak przystało na zodiakalną wagę podejmowałam rozpatrując milion za i przeciw. Trwało to rzecz jasna miesiącami. Szczęśliwie mój partner pomógł nieco w podjęciu tej ostatecznej.
Nie żałuję chociaż oczywiście brakuje mi znajomych, rodziny, polskich jezior..Birmingham jest nieco przygnębiające urbanistycznie ale nie brakuje uroczych zakątków. Ponadto wszystko układa się szczęśliwie po Naszej myśli. Szybko znalazłam. przyzwoitą pracę. Lada dzień wprowadzamy się do przytulnego mieszkanka w spokojnej okolicy. Pracuję jako asystentka farmaceuty w aptece (w życiu nie pracowałam w aptece, uwierzycie ?) Życzliwa atmosfera, wolne soboty, uśmiechnięty szef, możliwość podszkolenia języka. Wśród klientów sporo Polaków. Może miałam dużo szczęścia a może wystarczy uwierzyć w siebie, szukać cierpliwie a w czasie okresu próbnego dawać z siebie 100%? Tak czy inaczej jest dobrze. Koniec na tym. Może pracy w angielskiej aptece poświęcę osobny wpis o ile Będziecie zainteresowani :)
Wracając do blogowej tematyki....
Kosmetyki w UK!
Z trudem powstrzymuję się od zakupów! Przynajmniej na razie. Tak bardzo chciałabym wrócić do malowania a czasu brakuje. Ale jeszcze to zrobię.
Tymczasem w przyszłym roku ślubuję i moim priorytetem są piękne włosy. Paskudy jednak wciąż nadmiernie wypadają a od wilgoci w powietrzu puszą się przestrasznie...Znalazłam jednak w polskim sklepie herbatkę z pokrzywy i wróciłam do jej picia. Dodatkowo postanowiłam spróbować szamponu i odżywki produkowanych przez kanadyjską firmę Nisim. Może spotkałyście się z nimi? Produkty te bogate są w aminokwasy i jak obiecuje producent przyspieszają wzrost włosów. Spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami klientek apteki w związku z ich działaniem stąd pomysł na ich wypróbowanie. Bliżej o Nisimowych specyfikach w kolejnych postach.
Duży wybór kosmetyków indyjskich. Dabur, Hesh, Himalaya. Oczywiście nie jest tak , że w Polsce nie można ich dostać jednak ja jako mieszkanka małego miasteczka miałam z tym problem stacjonarnie. Teraz będę mogła zaszaleć :)) Ponadto szafy z kosmetykami kolorowymi. Sleek w Tesco i dostaję oczopląsu :)..... Będzie o czym pisać i mam nadzieję , że czas na to pozwoli :)
A może któraś z Was czytelniczki mieszka w Birmingham lub okolicy?
Chętnie poznam :)
Ps. od dziś znajdziecie w moich wpisach nieco muzyki, która mam nadzieję uprzyjemni czytanie :)
a ja życzę Ci żeby dalej układało się po twojej myśli skoro z praca poszło bez problemu to dobry znak :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)pozdrawiam!
UsuńEmigrowałam całkiem niedaleko Ciebie :D
OdpowiedzUsuńO proszę! :))...jak daleko ? :)
UsuńZazdroszczę, ja tez jestem Waga i tez mam problemy z podejmowaniem takich decyzji. Powodzenia w dalszej pracy, i rozwijaniu skrzydeł :)
OdpowiedzUsuńJa też pracowałam kiedyś w tym mieście. Z tym że mieszkałam miesiąc u siostry obok w Madeistone. Dla mnie chwilowa emigracja jest ok, ale uciec z Polski ciągle nie uciekam.
OdpowiedzUsuńWalsall nadaje po drugiej stronie monitora 😂🤫
OdpowiedzUsuń