Linki sponsorowane

Rudzielec na emigracji - hello Birmingham !

sobota, 1 sierpnia 2015
Upłynęło sporo czasu od mojej ostatniej publikacji ale w końcu się zebrałam. Trochę się pozmieniało w moim życiu stąd też i przerwa w pisaniu. Zatęskniłam jednak za blogiem...

Od trzech miesięcy mieszkam i pracuję w Birmingham. Decyzję o wyjeździe jak przystało na zodiakalną wagę podejmowałam rozpatrując milion za i przeciw. Trwało to rzecz jasna miesiącami. Szczęśliwie mój partner  pomógł nieco w podjęciu tej ostatecznej. 


Czy żałuję?

Nie żałuję chociaż oczywiście brakuje mi znajomych, rodziny, polskich jezior..Birmingham jest nieco przygnębiające urbanistycznie ale nie brakuje uroczych zakątków. Ponadto wszystko układa się szczęśliwie po Naszej myśli. Szybko znalazłam. przyzwoitą pracę. Lada dzień wprowadzamy się do przytulnego mieszkanka w spokojnej okolicy. Pracuję jako asystentka farmaceuty w aptece (w życiu nie pracowałam w aptece, uwierzycie ?) Życzliwa atmosfera, wolne soboty,  uśmiechnięty szef, możliwość podszkolenia języka. Wśród klientów sporo Polaków. Może miałam dużo szczęścia a może wystarczy uwierzyć w siebie, szukać cierpliwie a w czasie okresu próbnego dawać z siebie 100%? Tak czy inaczej jest dobrze. Koniec na tym. Może  pracy w angielskiej aptece poświęcę osobny wpis o ile Będziecie zainteresowani :)

Wracając do blogowej tematyki....

Kosmetyki w UK!

Z trudem powstrzymuję się od zakupów! Przynajmniej na razie. Tak bardzo chciałabym wrócić do malowania a czasu brakuje. Ale jeszcze to zrobię. 

Tymczasem w przyszłym roku ślubuję i moim priorytetem są piękne włosy.  Paskudy jednak wciąż nadmiernie wypadają a od wilgoci w powietrzu puszą się przestrasznie...Znalazłam jednak w polskim sklepie herbatkę z pokrzywy i wróciłam do jej picia. Dodatkowo postanowiłam spróbować szamponu i odżywki produkowanych przez kanadyjską firmę Nisim. Może spotkałyście się z nimi? Produkty te bogate są w aminokwasy i jak obiecuje producent przyspieszają wzrost włosów. Spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami klientek apteki w związku z ich działaniem  stąd pomysł na ich wypróbowanie.  Bliżej o Nisimowych specyfikach  w kolejnych postach. 

Co mnie jeszcze cieszy w związku z pobytem tutaj? 

Duży wybór kosmetyków indyjskich. Dabur, Hesh, Himalaya. Oczywiście nie jest tak , że w Polsce nie można ich dostać jednak ja jako mieszkanka małego miasteczka miałam z tym problem stacjonarnie. Teraz będę mogła zaszaleć :)) Ponadto szafy z kosmetykami kolorowymi. Sleek w Tesco i dostaję oczopląsu :)..... Będzie o czym pisać i mam nadzieję , że czas na to pozwoli :)

A może któraś z Was czytelniczki mieszka w Birmingham lub okolicy?
Chętnie poznam :)

Ps. od dziś znajdziecie w moich wpisach nieco muzyki, która mam nadzieję uprzyjemni czytanie :)



 
7 komentarzy on "Rudzielec na emigracji - hello Birmingham !"
  1. a ja życzę Ci żeby dalej układało się po twojej myśli skoro z praca poszło bez problemu to dobry znak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Emigrowałam całkiem niedaleko Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę, ja tez jestem Waga i tez mam problemy z podejmowaniem takich decyzji. Powodzenia w dalszej pracy, i rozwijaniu skrzydeł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też pracowałam kiedyś w tym mieście. Z tym że mieszkałam miesiąc u siostry obok w Madeistone. Dla mnie chwilowa emigracja jest ok, ale uciec z Polski ciągle nie uciekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Walsall nadaje po drugiej stronie monitora 😂🤫

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, do każdego staram się odnieść, Zapraszam do grona obserwujących, ja ze swojej strony na pewno zajrzę do Ciebie :))

Ad sense

Blogi kosmetyczne

Blogger news

Follow Us

...

...