Image Slider

Linki sponsorowane

Wasze włosy pokochają ten olej!

czwartek, 31 marca 2016
Piękne włosy w dniu ślubu to podstawa. Przez ostatni rok nie specjalnie zwracałam uwagę na ich kondycję. Miałam inne sprawy na głowie.  Nie stosowałam specjalnych kuracji. Suplementowałam się cynkiem, popijałam herbatkę z pokrzywy. Ostatnio jednak zmobilizowałam się nieco i wróciłam do naturalnych metod dbania o włosy.  W ten sposób  polubiłam  na nowo olejowanie. A wszystko to za sprawą małej buteleczki z fantastycznym olejkiem z czarnuszki.

Wspomniałam o właściwościach oleju z czarnuszki siewnej Tutaj. Było to jednak dość dawno temu i przez ten czas nie trafiłam nigdzie w sprzedaży na ten olej. Do kupna zachęciła mnie dopiero  Inda - hinduska koleżanka z pracy. Obie pracujemy w aptece i mamy w ofercie oleje. Za olej firmy Hesh zapłaciłam ok. 5 funtów. Buteleczka (100ml) może nie jest za bardzo wydajna ale moje włosy są aktualnie dosyć długie stąd zużywam spore ilości. Jest to czysty olej bez domieszek innych składników. Warto na to zwrócić uwagę. Niektóre oleje np Black seed Oil firmy Vatika 


Olej moim zdaniem pachnie dość neutralnie, może nieco ziołowo. W każdym razie zapach nie jest nieznośny.  Konsystencja jest dość rzadka i lekka.    Aplikuję godzinę przed myciem  na suche włosy które myję raz, dwa razy w tygodniu. Staram się wmasować też w skórę głowy. Olej łatwo się zmywa. Stosuję szampon kanadyjskiej firmy Nisim na zmianę z Vatiką Black Seed Oil

 Za co pokochałam ten olej?

Za mniej włosów na szczotce, w odpływie wanny, na dywanie, poduszce, wszędzie tam gdzie ich być nie powinno! Włosy już po miesiącu olejowania naprawdę  się wzmocniły. Pojawiły się także nowe co jest bardzo widoczne przy skroniach (myślę, że widoczne także na zdjęciu). Są także nieco bardziej sprężyste, nabrały blasku. I jeszcze jedna rzecz. Od jakiegoś czasu nie mam potrzeby mycia głowy często. Normalnie robiłam to co 2 dni. Aktualnie moge myć włosy raz w tygodniu. Nie wiem czy praca gruczołów łojowych skóry głowy się zmieniła w związku z olejem z czarnuszki czy może to efekt picia herbatki z pokrzywy. Może macie podobne doświadczenia? Tak czy inaczej bardzo polecam właśnie ten olej szczególnie osobom z problemem nadmiernego wypadania włosów



Na razie stosuję olej tylko od zewnątrz ale chcę się zabrać za jego picie. Olej nie ma złego smaku (próbowałam) i jestem przekonana o jego pozytywnym działaniu na cały organizm.

Macie doświadczenia  z piciem czy wcieraniem oleju z czarnuszki?
A może używanie go w kuchni ?

Wiosna! Będzie się działo!

poniedziałek, 28 marca 2016
Nie jestem konsekwentna w prowadzeniu bloga. Bardzo szkoda ale się nie poddam się :) Za dwa miesiące jedziemy na długi urlop do Polski i tak mnie to nakręca że i blog ruszył z miejsca. A czasami tak bardzo brakuje energii,  10 godzin w pracy, zakupy, obiadki - Marudzę? Zdecydowanie. Już kończę.

Za 2 miesiące biorę też ślub!  Rety,  nie podejrzewałam, że będzie to tak ekscytujące. Mam na myśli przygotowania. W dniu ślubu pewnie obalę się z wrażenia pod samym kościołem.  Sukienka czeka już na mnie w kraju, taka jak chciałam, wyjątkowa, wymarzona. Będą skrzypce w kościele. No i będzie mąż! Najwspanialszy mężczyzna pod słońcem ! W związku z tym skupię się na blogu m.in na sprawach związanych ze ślubem. Makijaż, dodatki, fryzury, pielęgnacja przedślubna skóry. I to wszystko oczywiście dopasowane do mojej przerudej osob(istości)-y. 

A tymczasem Birmingham budzi się do życia. Pojawia się więcej słońca. Zaliczyłam dzisiaj mały spacer wzdłuż kanałów.   Niedługo minie rok odkąd jesteśmy w Anglii. Nie do wiary jak szybko czas poleciał. 



Trzymajcie za mnie kciuki i miłego czytania!

Rudzielec na emigracji - hello Birmingham !

sobota, 1 sierpnia 2015
Upłynęło sporo czasu od mojej ostatniej publikacji ale w końcu się zebrałam. Trochę się pozmieniało w moim życiu stąd też i przerwa w pisaniu. Zatęskniłam jednak za blogiem...

Od trzech miesięcy mieszkam i pracuję w Birmingham. Decyzję o wyjeździe jak przystało na zodiakalną wagę podejmowałam rozpatrując milion za i przeciw. Trwało to rzecz jasna miesiącami. Szczęśliwie mój partner  pomógł nieco w podjęciu tej ostatecznej. 


Czy żałuję?

Nie żałuję chociaż oczywiście brakuje mi znajomych, rodziny, polskich jezior..Birmingham jest nieco przygnębiające urbanistycznie ale nie brakuje uroczych zakątków. Ponadto wszystko układa się szczęśliwie po Naszej myśli. Szybko znalazłam. przyzwoitą pracę. Lada dzień wprowadzamy się do przytulnego mieszkanka w spokojnej okolicy. Pracuję jako asystentka farmaceuty w aptece (w życiu nie pracowałam w aptece, uwierzycie ?) Życzliwa atmosfera, wolne soboty,  uśmiechnięty szef, możliwość podszkolenia języka. Wśród klientów sporo Polaków. Może miałam dużo szczęścia a może wystarczy uwierzyć w siebie, szukać cierpliwie a w czasie okresu próbnego dawać z siebie 100%? Tak czy inaczej jest dobrze. Koniec na tym. Może  pracy w angielskiej aptece poświęcę osobny wpis o ile Będziecie zainteresowani :)

Wracając do blogowej tematyki....

Kosmetyki w UK!

Z trudem powstrzymuję się od zakupów! Przynajmniej na razie. Tak bardzo chciałabym wrócić do malowania a czasu brakuje. Ale jeszcze to zrobię. 

Tymczasem w przyszłym roku ślubuję i moim priorytetem są piękne włosy.  Paskudy jednak wciąż nadmiernie wypadają a od wilgoci w powietrzu puszą się przestrasznie...Znalazłam jednak w polskim sklepie herbatkę z pokrzywy i wróciłam do jej picia. Dodatkowo postanowiłam spróbować szamponu i odżywki produkowanych przez kanadyjską firmę Nisim. Może spotkałyście się z nimi? Produkty te bogate są w aminokwasy i jak obiecuje producent przyspieszają wzrost włosów. Spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami klientek apteki w związku z ich działaniem  stąd pomysł na ich wypróbowanie.  Bliżej o Nisimowych specyfikach  w kolejnych postach. 

Co mnie jeszcze cieszy w związku z pobytem tutaj? 

Duży wybór kosmetyków indyjskich. Dabur, Hesh, Himalaya. Oczywiście nie jest tak , że w Polsce nie można ich dostać jednak ja jako mieszkanka małego miasteczka miałam z tym problem stacjonarnie. Teraz będę mogła zaszaleć :)) Ponadto szafy z kosmetykami kolorowymi. Sleek w Tesco i dostaję oczopląsu :)..... Będzie o czym pisać i mam nadzieję , że czas na to pozwoli :)

A może któraś z Was czytelniczki mieszka w Birmingham lub okolicy?
Chętnie poznam :)

Ps. od dziś znajdziecie w moich wpisach nieco muzyki, która mam nadzieję uprzyjemni czytanie :)



 

Kwas hialuronowy w serum Hyaluron 3D Elixir firmy Clarena

środa, 11 lutego 2015
Produkty firmy Clarena zdążyłam już nieco poznać i dziś chciałabym Wam napisać co nieco o kwasie hialuronowym w odniesieniu do eliksiru Hyaluron 3D  wrocławskiej firmy.

Od dłuższego czasu (jak wiecie) jestem wielką entuzjastką serum z witaminą C, które sama sobie przygotowuję.  Dlatego też mało entuzjastycznie podchodzę do zmian w zakresie pielęgnacji skóry twarzy. Witamina C świetnie się sprawdza. Do przetestowania eliksiru skusiła mnie obecność kwasu hialuronowego (HA). Substancja ta jest określana mianem biozgodnej. Nie podrażnia, nie wywołuje alergii i zaczerwienienia. Z punktu widzenia skóry skłonnej do rumienienia się jest to niezwykle ważne.

Ciekawostka

HA wykorzystywany jest w kosmetologii w formie iniekcji  jako wypełniacz zmarszczek właśnie ze względu na jego dobrą tolerancję 



Kwas hialuronowy występuje w postaci soli sodowej - hialuronian sodu.   HA znajduje się m.in w tkance łącznej i  stawowej.  Jednak najwięcej, bo aż 50 % całkowitej ilości, znajduje się w skórze. Jego ilość zależna jest od wieku i w miarę upływu czasu ilość ta wyraźnie się zmniejsza. 

Dlaczego HA jest tak wyjątkowy?
 
Unikalną właściwością hialuronianu sodu jest wysoka zdolność wiązania wody i jej zatrzymywania, także w kosmetyku. Jedna cząsteczka kwasu jest w stanie związać 200-500 cząsteczek wody.

Dobrze nawodniony naskórek staje się gładki, jędrny i elastyczny. Jest też lepiej przepuszczalny dla substancji czynnych. I w tym miejscu uwaga. Pamiętajmy, że cząsteczki kwasu hialuronowego nie wnikają do skóry właściwej. HA 'nawilża' naskórek dzięki czemu łatwiej wnikają do skóry inne substancje. Skóra pod jego wpływem optycznie staje się bardziej wygładzona. 


I wracając do eliksiru Clareny. Co oznacza tajemnicze 3D ?

Na stronie produktu...

www.clarena.pl/pl/dla-salonow-kosmetycznych/kosmetyki/linie-kosmetykow/hyaluron-3d-line/hyaluron-3d-elixir/ 

...znajdziecie odpowiedź na pytanie. Eliksir zawiera cząsteczki  HA o różnej wielkości i zdolnościach penetracyjnych. Ja jednak postanowiłam nieco rozwinąć opis kluczowych składników eliksiru.

Hyacare® Filler Cl - usieciowany HA spłyca drobne zmarszczki i bruzdy wypełniając je dzięki wyjątkowo silnej zdolności wiązania wody.
Epidermist 4.0  w uproszczeniu jest to polisacharyd produkowany przez morski plankton.

 Stymuluje peptydy i proteiny kompleksu odpowiedzialnego za różnicowanie komórek naskórka poprzez regulację ekspresji genów. Jak dowiodły badania w sposób widoczny poprawia odnowę komórkową naskórka już po 3 dniach.
Pentavitin  naturalny składnik pochodzenia roślinnego,  Jego efektywność wynika z unikalnej kompozycji, która jest podobna do węglowodanowego kompleksu obecnego w skórze, oraz z mechanizmu wiązania się ze skórą (z keratyną). 

 Pentavitin zapewnia natychmiastowe i głębokie nawilżenie utrzymujące się nawet do 72 godzin. Badania in vivo potwierdzają, że składnik ten poprawia nawilżenie naskórka oraz tworzy naturalną barierę ochronną. Oceny kliniczne wskazują również na niezwykłą skuteczność składnika PENTAVITIN – po dwóch tygodniach stosowania następuje 50 proc. poprawa miękkości i gładkości skóry oraz 50 proc. redukcja łuszczenia i swędzenia.

Cristalhyal to kwas hialuronowy o wysokiej masie cząsteczkowej. Dostarczony z kosmetyku tworzy na powierzchni skóry higroskopijny film.

Ja wiem, że nazewnictwo brzmi nieco kosmicznie i nieco chemicznie.  Często sama nazwa nic nam nie mówi i nas nie przekonuje. Przynajmniej ja tak mam. Jednak warto dowiedzieć się co kryją nazwy składników. Formuły badane i opracowywane są w laboratoriach. Ja, prawdę pisząc nie wiem jak podchodzić do innowacji w kosmetyce/kosmetologii. Czy ufać wszelkim cudownym informacjom czy nie koniecznie. Wraz z blogiem kształtuję swoje poglądy. Testuję gotowe i własnoręcznie robione produkty. Szukam wskazówek. Inspiracji. Eliksir na pewno mnie przekonał do właściwości kwasu hialuronowego. 






 Po co to wszystko piszę i czy eliksir faktycznie działa?

Eliksir ma żelową lekką konsystencję. Szybko się wchłania. Suchej skórze przynosi natychmiastowa ulgę. Trudno mi określić jak bardzo spłyca zmarszczki bo ich za bardzo nie mam. Delikatne mimiczne pod oczami po ok 3 tygodniach są może i mniej widoczne ale jest to dość hmmm... doraźny efekt moim zdaniem. Eliksir świetnie sprawdził się na moich ustach. Miałam ogromny problem z ich wysuszeniem. Po zaaplikowaniu dość solidnej porcji  zdarzyło się coś co mnie w zasadzie skłoniło do zredagowania tego postu. Usta ślicznie się powiększyły. Może to brzmi nieco niewiarygodnie ale tak się stało. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że kwas hialuronowy faktycznie spełnia swoją rolę.

Eliksir polecam. Skóra na pewno staje się gładsza i  bardziej napięta. Produkt w żaden sposób mnie nie podrażnił i nie uczulił.

Mały minus za cenę (30ml - ok 60zł) i wydajność. 

Posiadam również  mleczko i tonik do demakijażu z tej samej linii. Produkty sobie chwalę. Na pewno nadają się dla skór wrażliwych i odwodnionych. 

Warto się zainteresować kwasem hialuronowym i na stałe włączyć go do codziennej pielęgnacji. Eliksir Clareny oddaje jego właściwości.   Będę o tym pamiętać chociaż w życiu nie zrezygnuję z produktów z ukochaną witaminą C :)

Używacie produktów z HA?
Kupujecie gotowe produkty czy kręcicie samodzielnie z zakupionych półproduktów?
A może spotkałyście się z eliksirem firmy Clarena?






 

Silikony w kosmetykach do stylizacji wlosow - tak czy nie?

piątek, 6 lutego 2015
Na forach i blogach internetowych wciąż sporo skrajnie różnych  opinii na temat składników stosowanych w kosmetykach. Śmiało podważamy bezpieczeństwo ich stosowania. Czy słusznie?

Nie wątpliwie w kosmetykach jest sporo chemii i o wielu szkodliwych  składnikach piszecie na swoich blogach. Przyznaję, że sama  od dłuższego czasu bardziej świadomie podchodzę do zakupu nowego kosmetyku. Zrezygnowałam zupełnie ze stosowania pewnych mazideł.  Jednak z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że produkcja kosmetyków podlega surowym procedurom zanim zostaną dopuszczone do obrotu.


Ja dziś chcę się skupić na grupie silikonów w odniesieniu do kosmetyków do stylizacji włosów.  Dlaczego? Cóż. Zaprzestałam ich stosowania ok 1,5 roku temu przekonana, że nadmiernie obciążają włosy i utrudniają przenikanie substancji aktywnych z kosmetyków. Dziś wróciłam do silikonów zarówno w odżywkach jak i kremach do stylizacji włosów. Zatęskniłam za ich właściwościami. Dobrze służyły moim włosom i dziś uważam, że nie koniecznie muszą być dla nich szkodliwe.

Mam swój ulubiony specyfik z silikonami który świetnie służy moim włosom. Pisałam o nim  wcześniej . Zawiera sporo silikonów ale zmieniłam zdanie na ich temat. Zaczęłam nieco intuicyjnie podchodzić do tematów pielęgnacji. Składy czytam ale nie wpadam w paranoję. Silikony w serum Marion moim włosom służą i w moim odczuciu nie szkodzą, nie oblepiają, nie obciążają. Stąd decyzja o powrocie do tego produktu.

 Pomyślałam jednak ostatnio, że  powrót do silikonów uczczę zakupem czegoś lepszego. W drogerii trafiłam na półkę z kosmetykami przeznaczonymi dla salonów fryzjerskich. Skusiłam się na krem prostujący zapobiegający puszeniu się włosów firmy Artego. Czytałam sporo dobrego o nim.
O kremie możecie poczytać na stronie www.artego.pl

Przyznaję, że wiązałam z tym produktem spore nadzieje.  Krem mnie jednak nieco rozczarował. Z wszystkich ochów i achów na jego temat plus mogę dać za zapach i ułatwianie rozczesywania.   Krem jednak nie dyscyplinuje moich włosów.  Nie wygładza tak jakbym tego oczekiwała. Serum Marion jest zdecydowanie lepsze. Może dostanie jeszcze jedną szansę ale na razie odstawiłam buteleczkę w kąt.

Skład kremu Artego:

Aqua, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Myristil alcohol, Cetearyl alcohol, Cetrimonium chloride, Propylene glycol, Silicone quaternary20, Silicone quaternium 15, C11-15 Pareth 5 ,  C11-15 Pareth 9, PVP/VA Copolymer, C20-40 Acid, Lactic Acid, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Parfum, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Hexyl Cinnamal

W składzie sporo silikonów, emulgatorów, konerwantów,  środek utrwalający (PVP/VA Copolymer), kwas mlekowy. Nic szczególnego. W serum Marion mniej  chemii i przyjemny Amodimethicon. W cenie też różnica: Marion 30ml ok 8zł, Artego ok 32zł za 100ml. Może to nie duża różnica w odniesieniu do pojemności jednak serum Marion jest bardziej wydajne.

Jaki wniosek?

Może warto trwać przy wypróbowanym kosmetyku skoro się sprawdza :) 

A jak u Was z silikonami? Lubicie ? Stosujecie? Służą Waszej czuprynie?

Pozdrawiam!

 






Cynk i witamina A+E - sposób na wzmocnienie rudej czupryny.

czwartek, 5 lutego 2015
Pisałam niejednokrotnie o moim perypetiach z wypadającym włosami. Na początku nieco zbagatelizowałam problem bo od zawsze miałam gęstą czuprynę.  Zaczęłam jednak wyciągać garściami rude włosiska z odpływu prysznica i mocno się zaniepoiłam  Szukałam rozmaitych sposobów ażeby wzmocnić je od zewnątrz ale wspomniane tak naprawdę nie rozwiązywały problemu. W ten sposób trafiłam na ciekawe artykuły odnośnie roli cynku w odniesieniu do cebulek włosa. Postanowiłam spróbować kombinacji cynku z witaminą A+E. 

Nie chcę tutaj rozpisywać się na temat cynku. O jego istotnej roli dla funkcjonowania całego organizmu możecie poczytać na stronach:




W odniesieniu do włosów cynk przyczynia się do prawidłowej syntezy białek, w tym keratyny, oraz pomaga zachować ich zdrowy wygląd. Odpowiada też za utrzymanie prawidłowego poziomu witaminy A w organiźmie. Wspomniana witamina może tez mieć znaczenie w odniesieniu do problemów skórnych. Mam na myśli trądzik różowaty. Może znaczenie suplementacji witaminą A nie jest tak ważne ale sporo mówi się o znaczeniu witaminy E w leczeniu trądziku. Stąd też kombinacja jednej i drugiej w mojej kuracji. Znalazłam wpis na forum Rosacea Support Community gdzie jedna z osób wyleczyła Trądzik właśnie za pomocą witaminy A


Oczywiście z niczym nie należy przesadzać. Nadmiar witaminy A w organiźmie jest bardzo szkodliwy. Na rynku znajdziemy witaminę A+E w różnych dawkach. 

1.Wit.A 2500j.m +E 200mg bez recepty  
2.Wit. A 12000 j.m+E 70mg na receptę
3.Wit. A 30000 j.m+E 70mg na receptę

Ja wybrałam drugą kombinację oraz cynk w preparacie Zincas Forte 27mg Zn. Produkt dostępny również na receptę.




Cynk oraz witaminy biorę od 2 miesięcy po 1 tabletce. 

Czy to bezpieczne?

Po konsultacji z lekarzem i analizie ulotki suplementacja  w ilości 1 tabl na dzień jest bezpieczna.

Wątpliwości oczywiście w tej sytuacji budzi witamina A która jest niebezpieczna dla kobiet w ciąży. Zgadza się. Absolutnie nie proponuję ciężarnym suplementacji witaminą A. 

Tabletki przyjmuję po posiłku rano i nie łączę z produktami mlecznymi które zakłócają wchłanianie cynku.

Dlaczego w takim razie wybrałam suplementację zamiast urozmaiconej diety?

Cóż. Zmiana odżywiania jest w oczywiście najlepszym wyjściem z sytuacji. Ja jednak tracę włosy wskutek konieczności przyjmowania leków wypłukujących cynk z organizmu. Przestanę je brać - problem powinien zniknąć. Nie chcę tutaj namawiać Was do łykania tabletek kiedy problem nie jest duży. Czasami jednak taka konieczność może zapobiec znacznej utracie włosów.

I wreszcie skutki oddziaływania cynku i witamin.

Pierwsze efekty wzmocnienia włosów oraz poprawy wyglądu skóry zauważyłam po ok. miesiącu. Poprawa była na tyle duża, że mogę napisać z pełnym przekonaniem - cynk i witamina A+E bardzo mi pomogły. Kuracja ograniczyła wypadanie włosów, skóra zyskała zdrowszy odcień. 

Planuję zrobić przerwę w suplementacji bo nie chcę przesadzić chociaż przyznaję, że jestem nieco 'uzależniona'. Na pewno odstawię witaminę A+E. Cynk pozostanie ze mną na dłużej.

A jakie jest Wasze zdanie na temat suplementów? 
Przyjmowałyście preparaty cynku w tej formie?






Ad sense

Blogi kosmetyczne

Blogger news

Follow Us

...

...